Przegląd tematu |
Wysłany: Pon 15:13, 10 Wrz 2007 Temat postu: [10.09.07] Transformers The Game | |
TRANSFORMERS
Transformers: The Game Wydawca polski: Licomp Empik Multimedia Wydawca oryginalny: Activision Data wydania polskiego: 10 sierpnia 2007 Data wydania oryginału: 6/2007 Oryginalna strona gry: http://www.transformersgame.com/ Tryb gry: Single player Dostępna platforma: PS2, PC Transformery, szał i kult wczesnej młodości milionów ludzi na świecie i paru tysięcy w Polsce, powracają... Tylko czy przypadną do gustu fanom, czy tylko nieznającej ich, a zafascynowanej ogólnie maszynami i mechami dzieciarni? Spieszę uspokoić – nowa gra o przygodach kosmicznych robotów, kryjących się pod powłoką 4-kołowych wytworów naszej cywilizacji to z pewnością nie jest totalna klapa ani katastrofa. Ta gra jest po prostu... momentami mocno niedopracowana. Na pierwszy rzut oka przypomina gry z Hulkiem. Po pierwsze tu również jedno z głównych przesłań to „rozwal wszystko wokoło”, poza tym większa część gry toczy się na otwartych przestrzeniach. Ale pierwsze problemy można zauważyć już po zniszczeniu paru budynków – wystarczy się o nie otrzeć, nie używając przy tym w ogóle klawiszy odpowiedzialnych za ataki, by z lokalu została dymiąca kupa gruzu. Sytuację tylko częściowo tłumaczy fakt, że z reguły dzieje się to, gdy sterujemy największymi Transformerami (bo bohaterów, jak okaże się później, jest kilku), ale skoro to odbiera część przyjemności z destrukcji, bo dzieje się równie często przypadkiem, jak celowo... Z tymi otwartymi przestrzeniami to też nie do końca tak. Do GTA czy gier o Spidermanie ten tytuł nawet nie ma się co porównywać. Poza tym, pierwsza część dzieje się w mieście, ale już druga... no, żeby nie psuć gry i nie spojlerować, powiem tylko, że choć teren to olbrzymi, to jednak ograniczony zewsząd, nawet z góry. Porównanie do GTA nie jest w tym przypadku takie dziwne, jak by się mogło wydawać. Tu również możemy się dowolnie szlajać po terenie danego rozdziału, a gdy poczujemy się gotowi, podjąć misję. Poza tym autorzy przygotowali podobne do tego z GTA „zbieranie paczuszek” (dwóch rodzajów). Ale misji jest nie za wiele, a „znajdźki” w większości widoczne z daleka, więc za specjalne wyzwanie uznać tego nie można. Kolejny minus to zadania niedostosowane do aktualnej postaci i kiepskie wyważenie. Weźmy za przykład misje z Optimusem Pierwszym w roli głównej. Władca Autobotów to potężny kawał blachy, z arsenałem o mocy tak dużej, że spokojnie mógłby stanąć w szranki sam na sam z małą armią. Ale zamiast wykorzystać ten potencjał, autorzy na siłę dali Optimusowi takie misje, w których jego moc w ogóle się nie przydaje. Z reguły jest to wyścig na czas, w losowo wybrane punkty na mapie (za „czymś tam”) albo walka z przeciwnikami, na których broń palna w ogóle nie robi wrażenia i skutkuje jedynie rzucanie samochodami i innymi elementami otoczenia, a potem okładanie pięściami (a demolowanie okolicy u Autobotów mile widziane nie jest). Nawet jeśli wróg stoi do nas plecami i jest zajęty, powiedzmy, demolowaniem okolicy, to i tak dziwnym sposobem zdąży uaktywnić osłonę i odbić nasze ataki. Jaki więc jest sens kierowania kimś tak potężnym, kiedy tej potęgi nie można pokazać całemu światu? Tym bardziej zabawne wydaje się dołożenie robotom drugiej broni, skoro nawet tą pierwszą wykorzystuje się sporadycznie. Tak w ogóle, to nie wspomniałem jeszcze, że w grze mamy osobną „kampanię” dla Autobotów, jak i dla ich odwiecznych rywali – Decepticonów, które postanowiły zrobić sobie z Ziemi swój poligon. I to dzięki tym drugim gra ratuje swoje, nazwijmy je eufemistycznie, 4 litery. Po pierwsze, Decepticony nie są ograniczone tylko do samochodów, na przykład używanie niejakiego Blackouta w postaci samolotu sprawia naprawdę sporo frajdy... no i „czarnym charakterom” tej opowieści nie zależy na zostawieniu miasta w jednym kawałku, więc można demolować do woli. Za to w kwestii audio-wideo gra jest całkiem poprawna. Gdy patrzymy na grafikę w grze czy cut-scenkach, nie widać tam niczego, co powodowałoby grymas na twarzy, a odgłosy walki i demolki dają się polubić. Poza tym ci, którzy lubią wędrować sobie bez konkretniejszego celu po mapie, znajdą kilka Easter Egg’ów. Do pogrania na godzinkę, dwa razy w tygodniu gra Transformers nadaje się całkiem nieźle. Na pewno nie odrzuca od siebie na kilometr, jedynie denerwuje no i na dłuższą metę – nudzi. Ale to też zależy, po której stronie konfliktu się opowiemy. Jeśli wbrew wewnętrznemu głosowi (to dla tej normalniejszej części społeczności graczy, jeszcze niewypaczonej mordami na ekranie) złapiemy za stery Decepticonów, tytuł ten może nas gdzieniegdzie przyjemnie zaskoczyć... Ogólnie jednak – przeciętniak. Plusy: + stare, kultowe, (dobre?) Transformers + oprawa audio-wideo + znam gorsze i nudniejsze gry Minusy: - niewykorzystany potencjał - kilka znacznych niedoróbek - przejść za jednym podejściem - niewykonalne Ocena ogólna: 6/10 |